Podsumowanie 2018, plany 2019

Po takim czasie to człowiek się zastanawia, jak to właściwie te posty pisało 🙂 W wordpressie się pozmieniało, zalogowałem się, zrobiłem aktualizacje, ponaprawiałem błędy które się pojawiły, a tu jakiś nowy edytor… No ale nic, pora podsumować 2018 i napisać co nieco o planach na rok nadchodzący. Do dzieła!

Czas

Jak każdego roku tak i tego w tle ciągle był włączony Toggl monitorujący czym aktualnie się zajmuję. Zwraca takie wyniki ogólne:

Toggl – wykres ogólny

A takie bardziej szczegółowe:

Toggl – wyniki szczegółowe
Toggl – without client

Warto zwrócić uwagę, że without client zawiera zadania takie jak treningi (16h30m przez cały rok, masakra, ale to i tak lepiej jak 0h tamtego roku), sen, codzienność czyli dojazdy, (często wtedy czytam), bezproduktywne siedzenie, posiłki, i wszystko co zajmuje czas każdego dnia. Company, czyli zadania związane z prowadzeniem firmy (podatki, faktury, obsługa, etc…), oraz DEV, czyli zadania związane z rozwojem. Ale spojrzenie na czas tak naprawdę mówi bardzo mało, zajrzyjmy zatem do projektów.

Projekty

Od początku roku (końcówka stycznia) udało mi się wypuścić drugi kurs na platformie Udemy, czyli Java od podstaw. To był zdecydowanie strzał w dziesiątkę, bardzo dobry i bardzo popularny kurs, przez cały rok zdobył 977 klientów. W międzyczasie zająłem się też Pawłem Klimczykiem i Bartoszem Bonisławskim projektem devPanel. Projekt niestety nie przetrwał próby czasu, to była fajna, ale krótka przygoda, nie mniej, można obejrzeć odcinki które powstały. Do tego Miroburn namówił na start z własnym vlogiem i tak też powstało 30 odcinków, do obejrzenia tutaj. To była fajna przygoda, próbowałem wrócić do tego pod koniec roku, ale po zastanowieniu, nie wiem, czy forma vloga to na 100% to co chcę robić. Ale z video nie rezygnuję, szczegóły poniżej w akapicie plany. Dalej mieliśmy już marzec, tutaj rozpoczynam współpracę z firmą Datarino, nieco wcześniej kończąc współpracę z Aequitas Polska. Następnie kwiecień, kupiłem mieszkanie i przeprowadzałem się, a co za tym idzie było kupowanie i składanie mebli, dużo przewożenia i walka z dostawcą o podłączenie internetu, co ciekawe ta sprawa finalnie rozwiązała się dopiero w grudniu zwrotem pieniędzy za faktury z Orange.

Tutaj się przeprowadziłem

Kolejne miesiące maj i czerwiec, to prace nad kursem zaawansowany Android, oraz wypuszczenie go w nieco innej formie, tzn zamiast kompletnego kursu zobowiązałem się do regularnego dodawania kolejnych części. Niestety, dosyć słabo wywiązuję się z tego zobowiązania, dlatego priorytetem na styczeń jest nagranie tam kolejnego rozdziału. Dalej mamy lipiec i sierpień, w podobnym formacie jak ten powyżej wypuściłem kurs ze Springa, tutaj aktualizacji jest więcej, ale wciąż niestety nie jest idealnie. W tym czasie też udało mi się medytować przez jakiś czas, ale nie czując zmiany – odpuściłem. W sierpniu też zacząłem pomagać Kindze rozwijać projekt http://asystentka.it/ ale póki co nic z niego nie wyszło i przez najbliższe pół roku też nic pewnie nie wyjdzie. We wrześniu: wakacje (oczywiście, że w górach: Kudowa Zdrój, Szczeliniec, Karpacz). Październik upłynął pod hasłem konferencje, odbył się DevFest 2018 który odrobinę pomagałem organizować, byłem w Warszawie i Białymstoku ze swoimi tematami. Do tego zaczęliśmy przygotowania do devAdventKalendarza, oraz do czarnego piątku na Udemy. Listopad to bardzo ciężka praca właśnie nad tymi dwoma tematami, czyli organizacja devAdventCalendar, oraz Udemy.

Lista rzeczy które przygotowałem przed czarnym piątkiem na Udemy.

No i opłaciło się. Listopad to mój najlepszy miesiąc na Udemy kiedykolwiek, ale o tym w osobnym podsumowaniu (mam już na liście zadań, że muszę je napisać), z kolei devAdventCalendar, ponad 1300 zarejestrowanych uczestników, celowałem w 1000 osób, więc jest naprawdę dobrze. Grudzień to przeprowadzenie kalendarza, a także planowanie następnych miesięcy i 1 stycznia, piszę to podsumowanie 🙂

Postanowienia

W tamtym roku miałem 3 główne postanowienia:

  • zmiana firmy z którą współpracuję
  • kupno mieszkania
  • nauczenie się pływać

Cóż, gdybym tylko umiał pływać, byłby to rok idealny 🙂 Niestety, zrezygnowałem w trakcie, dalej chcę się nauczyć pływać, ale jakoś w tamtym roku straciłem motywację do tego zadania. W tym roku póki co tego nie planuję.

Książki

Cóż, zmiana klienta bardzo pozytywnie wpłynęła na moje czytelnictwo, z tego prostego powodu, że dojazd do firmy zajmuje mi teraz masę czasu. A więc, spróbuję sobie przypomnieć wszystkie książki które przeczytałem w tamtym roku:

  1. Tim Ferris – 4 godzinne ciało
  2. Tim Ferris – 4 godzinny tydzień pracy – fajnie otwiera oczy i pokazuje, że można pracować inaczej
  3. Tim Ferris – Narzędzia tytanów – zbiór fragmentów wywiadów, cytatów, prawdziwych ludzi sukcesu, pokazanie sposobu ich myślenia i działania, świetnie obrazuje, że do sukcesu nie ma jednej ścieżki
  4. Radek Kotarski – Włam się do mózgu – zbiór sposobów uczenia się
  5. Robert T. Kiyosaki – Bogaty ojciec, biedny ojciec
  6. Allan i Barbara Pease – Mowa ciała – manual jak interpretować zachowania innych, dosyć zabawny i przydatny
  7. Michał Szafrański – Zaufanie czyli waluta przyszłości – historia sukcesu bloga jakoszczedzacpieniadze.pl, można wyciągnąć coś ciekawego
  8. Michał Szafrański – Finansowy Ninja – klasyk, bardzo dobra książka o zarządzaniu finansami
  9. Michael E. Gerber – Mit przedsiębiorczości – jak dla mnie dosyć dziwna forma, ale bardzo dobra treść, o budowaniu procesów w firmie
  10. Ayn Rand – Atlas Zbuntowany – Andrzej Krzywda polecał, ja również polecam, to trzeba przeczytać (ponad 1000 stron maczkiem,ale warto)
  11. Pat Flynn – Gotowi na start – dostałem w pakiecie u M. Szafrańskiego i okazała się całkiem dobra, poradnik krok po kroku jak wprowadzać produkty na rynek
  12. Kamil Cebulski – Biznes w kraju dziadów – historie zniszczenia biznesów w Polsce przez idiotyczny aparat państwowy, dołująca, pokazująca ryzyko prowadzenia własnej działalności
  13. Mark Haddon – Dziwny przypadek psa nocną porą – ciekawa powieść o autyzmie, miło się czyta, polecam sprawdzić, króciutka
  14. Robert C. Martin – Czysta architektura – dobra książka o budowaniu architektury zależnej od biznesu
  15. Sandro Mancuso – Software Craftsman. Profesjonalizm, czysty kod i techniczna perfekcja – jak być profesjonalnym developerem, trochę tematy z tej książki poruszył Mateusz Budzar tutaj, polecam sprawdzić!
  16. Seth Godin – The Dip: A Little Book That Teaches You When to Quit (and When to Stick)
  17. Walter Isaacson – Innowatorzy, za tą książkę dziękuję Piotrowi Prądzyńskiemu, całkiem fajnie opowiada historię IT
Ayn Rand – Atlas zbuntowany

Plany na 2019

A na deser, najlepsza część, czyli cele na nadchodzący rok. Każdego roku mam wrażenie, że nadchodzące plany są lepiej zorganizowane niż te w poprzednim roku. W tym roku przyczynia się do tego ukończony kurs 3 poziomy który bardzo polecam. W fajny sposób uporządkował całą poprzednią wiedzę o zarządzaniu czasem, zadania i plany, zwłaszcza te z długim terminem.

Odznaka absolwenta kursu 3 poziomy

A co do planów, to spodziewajcie kursu Kotlina. Za darmo 🙂 Planuję też start w „Daj się poznać 2019”. I coś jeszcze. Chcę też zrobić dochód na poziomie 100 000 pln z kursów online. I na razie taką ilością informacji mogę się podzielić. Zapraszam na http://kurskotlin.pl/ jeśli temat Was interesuje i to tyle, życzę zadowolenia z efektów prac w tym roku i.. do dzieła, czeka Nas mnóstwo roboty! 🙂

Motywacja programisty, na nowy rok

No i przesunęła się cyferka w kalendarzu. Znowu trzeba będzie się przyzwyczaić, żeby datę zapisywać z 17, zamiast 16 na końcu. Coś co tak naprawdę nie powinno nic znaczyć, z jakiegoś powodu (pewnie wpływu społecznego) dla wszystkich, oznacza czas resetu i rozpoczęcia nowego. Przyznam szczerze, że spisałem sobie na początku 2016 postanowienia. Pierwszy raz w życiu. A ile ich zrealizowałem? Jedno. 🙂 Czy jest mi z tego powodu źle? Nie. Ale po kolei.

Nie będę opisywał wszystkich które tam były, ale było tam np zrzucenie wagi, planem było około 15 kg przez cały rok. Na początek tego, zostało mi już tylko 25. 🙂 Była chęć odłożenia jakiejś kwoty, nie udało się tak dużo. Była chęć poprawy języka angielskiego, też się nie udało w żaden mierzalny sposób. Było 12 książek do przeczytania, ładnie ułożone na liście, po jednej na każdy miesiąc. Wszystkich nie przeczytałem i kilka innych niż te z listy. Jedyne co się udało, to minimum jedna randka w miesiącu z żoną.

Co było nie tak w tych postanowieniach? Po pierwsze termin na koniec roku jest zbyt odległy, żeby utrzymać stałą motywację. Po drugie, cele nie zawsze były konkretne i mierzalne. Po trzecie, sama motywacja to czasem zbyt mało, żeby coś zmienić. Wyrobione nawyki nie są tak łatwe do wykorzenienia. Pomimo, że np. powszechnie wiadomo, że główną przyczyną śmierci są choroby serca powodowane często otyłością, to groźba ewentualnej kary jest zbyt odległa, żeby motywować nas do zmiany niezdrowego stylu życia. Mówiąc wprost, czasem chorujemy z powodu własnego lenistwa. Nie fajnie, prawda? Wracając do innych postanowień, to czas mijał i cele również się zmieniały. Coś co było sexi, wyglądało jak świetny projekt na początku roku, po kilku miesiącach wyglądało na nużące, ponieważ już czegoś się nauczyliśmy, albo zmienił się nam cały kontekst w którym się znajdujemy.

Pod koniec roku dopadła mnie straszna chandra, co było widać po ilości wpisów. Na nowy rok obiecuję poprawę, ale wtedy chciałem napisać nawet posta o tym, że człowiek lubi to co robi, ale mimo wszystko – to się zdarza. Że są czynniki motywujące, że chodzenie spać z wyrzutami sumienia, bo czegoś się w ciągu dnia nie zrobiło, to nie tędy droga. Swoją drogą, komu z Was się zdarza mieć problemy z zaśnięciem kiedy plan w ciągu dnia nie został zrealizowany? Kiedy znowu mi się coś takiego zdarzy, z pewnością wrócę, dokończę i opublikuję ten wpis.

Na nadchodzący rok postanowiłem się uzbroić.. Po pierwsze, poznałem czym tak naprawdę są nawyki, dzięki książce „Siła nawyku” Charlesa Duhigga. Kto nie czytał, bardzo polecam się zapoznać, to jedna z tych które naprawdę dużo mogą wnieść do sposobu w jaki funkcjonujemy. Po drugie, pierwszy raz zainwestowałem w kurs motywacyjny. Nie dużo, bo wtedy tylko 69 pln, a kurs dotyczy niesłabnącej motywacji. Tego, co napędza mnie do ciągłego wracania do kodu, pomimo kilku już lat. Chcę poznać ten mechanizm i przenieść na inne aspekty życia, między innymi uprawianie sportu. Roboczo nazwałem go „motywacja programisty”. Kurs nazywa się Switch, dostępny jest tutaj i jestem bardzo ciekaw, co uda mi się osiągnąć po przerobieniu go.

A co do postanowień noworocznych, to oczywiście są. Po pierwsze, nie są przepisane z tego roku. Po drugie, kończą się szybciej niż 31 grudnia. Bądź co bądź, koniec roku to czas zebrania owoców, a nie nadganiania tego czego się nie zrobiło. Po trzecie jest ich zdecydowanie mniej, bo tylko 5. Ale za to konkretnych i mierzalnych. Dodatkowo wpadłem też na pomysł zapisywania sobie planów na konkretny miesiąc. Bo w tym momencie z jednej strony mam cele na kilka lat, postanowienia roczne i luźne notatki jako pomysły. Z drugiej todolisty, do zrobienia każdego dnia. Ale brakuje mi czegoś pomiędzy, czegoś z celami na miesiąc właśnie, co pozwoliło by mi lepiej zarządzać projektami. Mam nadzieję, że to zadziała tak jak myślę.

Wracając jeszcze do samego wstępu, to dobrze by było, gdyby ten czas wyznaczania postanowień nie odbywał się co rok, ale np co miesiąc, lub najlepiej co tydzień. Mam taką obserwację, właściwie to pro-tip, że jeżeli na poniedziałek rano masz wyznaczone konkretne zadanie, które w ten poniedziałek, o tej porannej godzinie uda Ci się zrobić, to masz moc na cały tydzień. To proste, wstajesz w ten dzień wcześniej i realizujesz, wcześniej starannie wyselekcjonowane z todolisty. Tak mała rzecz, a daje niesamowitą moc. I jest na pewno lepszym pomysłem niż memy o treści – „koniec weekendu, trzeba wracać do żmudnej pracy”. Szkoda czasu na lol-kontent, który akurat tego dnia, może skutecznie zdemotywować na cały tydzień.

Podsumowując, nie mogę życzyć niczego innego, jak oczywiście spełnienia planów noworocznych. Oraz wszystkich pozostałych planów, tych dłuższych i krótszych również. Chciałem tu wstawić motywacyjny obrazek, ale w kontekście tego co piszę, wydaje się to głupotką. Bo czym jest motywacja? Najpierw zróbmy tak, żeby nam się chciało, a potem róbmy to co mamy robić. A czym jest „motywacja programisty”? Występuje samoczynnie, jakoś tak przyjemnie chodzi się do pracy, kiedy projekt ciekawy i po pracy nie raz człowiek siedzi i klepie kod. Dlatego dobre zaplanowanie, oraz korzystanie z innego narzędzia niż motywacja, czyli np. poprawki codziennych nawyków, albo „motywacji programisty” daje o wiele lepsze rezultaty. A przynajmniej powinno, w tym roku będę sprawdzał tą teorię 🙂

Pozdrawiam!